Od 4 czerwca w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej można oglądać ostatnią premierę w tym sezonie. To Faraon, czyli fantasmagoria na chóry i solistów, na motywach powieści Bolesława Prusa i opery Aida Giuseppe Verdiego
Od 4 czerwca w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej można oglądać ostatnią premierę w tym sezonie. To Faraon, czyli fantasmagoria na chóry i solistów, na motywach powieści Bolesława Prusa i opery Aida Giuseppe Verdiego. Reżyserem przedstawienia jest Cezary Tomaszewski, a adaptacji i dramaturgii dokonał Grzegorz Niziołek.
Jak piszą w materiałach prasowych twórcy spektaklu: „Faraon” Prusa, podobnie jak „Aida” Verdiego, przedstawia starożytny Egipt jako alegorię XIX-wiecznej Europy, która rewolucyjnym zmianom, znoszącym podziały klasowe, przeciwstawia ideologię nacjonalizmu, głoszącego potrzebę silnych granic, autorytarnej władzy i mocnych tożsamości narodowych. Ten temat wydaje się o wiele bardziej nośny niż walka młodego władcy z kapłanami. Wojenne zapędy Ramzesa nie budzą już naszej sympatii, a wszechobecny populizm sprawia, że politycznym wrogiem stają się nie tylko potężni kapłani, ale także społeczeństwa do których należymy.
R E K L A M A
Pomysł, żeby połączyć dwa wybitne dzieła z tak zwanej najwyższej półki, jest oryginalny i zaskakujący.
- Myślę, że początkiem było skojarzenie tych dwóch dzieł, ze względu na dekorację egipską, i jak wiemy oba te utwory są jakąś fantazją na temat Egiptu - zarówno Aida, jak i Faraon. Nie mamy tu do czynienia z żadną wiernością historyczną, co Prusowi już udowodniono - że powymyślał różne rzeczy. Historycy zrobili długą listę jego fantazji egipskich. A z drugiej strony ten Egipt w XIX wieku był sceną, na którą projektowano temat ważny dla XIX wieku, czyli rodzącego się nacjonalizmu, i pytania o czystość rasową, czystość krwi, powiązania między ludem, a ziemią – w obu tych utworach mamy z tym do czynienia – jest ten Egipt i są ci obcy. Tak jak Etiopka Aida, tak jak w Faraonie żydówka Sara. I ci obcy skupiają energię, wywołują konflikty, są źródłem napięcia w tej społeczności – mówił autor adaptacji Grzegorz Niziołek.
Twórcy spektaklu podkreślali na każdym kroku, że nie chcieli konkurować z wybitnym filmem Jerzego Kawalerowicza - z ekranizacją Faraona, która kładła nacisk na cały mechanizm intrygi politycznej, walki Ramzesa o władzę. Ich zainteresowało coś innego.
- Ten właśnie taki tygiel, który tam jest – tłumaczył G. Niziołek. – Szczerze mówiąc, jak czytałem teraz Faraona na nowo, to byłem zdumiony właśnie tym tematem – i właściwie – z dzisiejszej perspektywy, nawet mamy wrażenie, że Faraon jest powieścią antysemiską. To znaczy są tam tak mocne teksty, tak mocne sytuacje, i co jest ciekawe, właśnie wśród historyków literatury, którzy piszą obecnie o Faraonie dominuje rodzaj paniki i kiedy oni piszą o tym – bardzo starają się udowodnić, że Prus nie był antysemitą. Mimo właśnie tych tekstów – dotyczących czystości rasowej, granic, które zostały naruszone, bo napłynęli obcy, i to przyczyniło się do upadku wielkiego Egiptu – dodał.
Prace nad spektaklem zaczęły się ponad pół roku temu, ale nawiązania do tego co się aktualnie dzieje na świecie są boleśnie oczywiste - jak w przypadku agresji Rosji na Ukrainę. Mimo że wojna zaczęła się 24 lutego br. Fakt rzeczywistości wojennej odbił się na pomyśle realizacji spektaklu.
- My chyba przewidzieliśmy tę wojnę – mówił reżyser Cezary Tomaszewski. – Mało kto pamięta, że świat Aidy to nie jest świat tego, co pamiętamy – wielka monumentalna scenografia – słonie, konie, wielbłądy na scenie i 300 osób chóru, tylko że to jest jakaś potworna historia, która się dzieje w czasach wojny, mordowania tłumów ludzi, brania ich w niewolę i ten trójkąt miłosny, który tam jest, i też w Faraonie jest trudniejszy, bo się różni i rasowo i kulturowo. Wojna 24 lutego wydarzyła się tak blisko, że te wszystkie tematy stały się wyjątkowo przejmujące i tak naprawdę wszystko, co się wydarza z informacją, co jest manipulacją, co nie, co my w ogóle wiemy, to wszystko ma wpływ –dodał reżyser.
Na uwagę w spektaklu zasługuje na pewno koncept dotyczący muzyki. Autor, Karol Nepalski postanowił zredukować operę do lżejszej, przyswajalnej formy. Jakiej? Analogowo elektronicznej.
- Nie mamy tu stuosobowej orkiestry i stuosobowego chóru, więc trzeba było przyjąć jakiś koncept. I takim konceptem na warstwę dźwiękową był powrót do włoskiej opery, czyli italo disco, stąd pomysł na nawiązanie do muzyki synthwave, która teraz jest dość popularna, odradza się brzmienie lat 80. w muzyce też wokalnej, rozrywkowej. W związku z tym postanowiliśmy odrodzić tę operę w postaci italo disco, trochę synthwave, trochę brzmień z lat 80. analogowych syntezatorów i chóru złożonego z aktorów bielskiego teatru bardzo dobrze śpiewających – chwalił K. Nepelski.
ek
Spektakl przeznaczony jest dla widzów od 16. roku życia. W przedstawieniu używane są światła stroboskopowe.
twórcy:
adaptacja i dramaturgia – Grzegorz Niziołek
reżyseria – Cezary Tomaszewski
scenografia i kostiumy – BRACIA - Agnieszka Klepacka i Maciej Chorąży
światła – Jędrzej Jęcikowski
muzyka – Giuseppe Verdi, Karol Nepelski
asystentka kompozytora – Oktawia Pączkowska
asystent reżysera – Grzegorz Margas
przygotowanie chóru – Anna Ostrowska
inspicjentka – Halina Mieszczak
obsada:
Kama – Oriana Soika
Ramzes – Mateusz Wojtasiński
Lykon – Karol Pruciak
Tutmozis – Michał Czaderna
Sara – Marta Gzowska-Sawicka
chór – Izabela Czyżycka, Piotr Gajos, Anita Jancia-Prokopowicz, Jagoda Krzywicka, Tomasz Lorek, Flaunnette Mafa, Grzegorz Margas, Sławomir Miska, Adam Myrczek, Rafał Sawicki, Grzegorz Sikora, Marta Suprun, Wiktoria Węgrzyn-Lichosyt
Kopiowanie materiałów dozwolone pod warunkiem podania źródła: www.super-nowa.pl