2020-12-07 10:52:58 Bielsko,Biała,SN 7970
Podbeskidzie Bielsko-Biała: Przegrana w Poznaniu
Lech Poznań przystępował do meczu z Podbeskidziem bezpośrednio po meczu z Benfiką Lizbona w rozgrywkach Ligi Europy. Wielu wskazywało Kolejorza jako zdecydowanego faworyta tego meczu - zwłaszcza, że w pucharowym starciu odpoczywało kilku kluczowych piłkarzy Dariusza Żurawia. Górale wiedzieli jednak, że stać ich na sprawienie niespodzianki.
Podbeskidzie nie przestraszyło się wyżej notowanego rywala i odważnie rozpoczęło mecz. Po pierwszych minutach ofensywy Górali do głosu doszedł Lech. Pierwszą groźną sytuację stworzył Jakub Moder, ale po jego strzale z krótko rozegranego rzutu wolnego pewnie interweniował Michal Pesković. Słowacki bramkarz górą był również kilka minut później - ponownie strzelał Moder, piłka leciała tuż przy słupku, ale Pesko wyciągnął się jak struna i odbił piłkę na rzut rożny.
Mecz od początku był wyrównany - Podbeskidzie podchodziło do przeciwnika bez respektu i próbowało operować piłką w ataku pozycyjnym. Górale za wszelką cenę chcieli utrzymać się przy piłce na połowie Lecha i w 27. minucie wydawało się, że przyniosło to zamierzony skutek! Po wrzucie z autu Gergo Kocsis wyłożył piłkę Marko Roginiciowi, który pewnie trafił do bramki! Radość piłkarzy (i pewnie kibiców w domach) Podbeskidzia szybko została stłumiona przez decyzję sędziów z wozu VAR, którzy przekazali arbitrowi głównemu Wojciechowi Myciowi informację, że piłka wcześniej o kilka centymetrów opuściła linię końcową boiska! Było tak blisko...
W 29. minucie sytuacja odmieniła się diametralnie. Po dośrodkowaniu Lechitów z rzutu rożnego, w polu karnym odnalazł się Thomas Rogne, który z bliskiej odległości głową pokonał Peskovicia. Gdy wydawało się, że wynik 1:0 dla gospodarzy utrzyma się do przerwy, w 43. minucie padła kolejna bramka dla Kolejorza. Mikhael Ishak odebrał piłkę Milanowi Rundiciowi i w sytuacji sam na sam z Peskoviem podwyższył na 2:0.
Po zmianie stron Podbeskidzie agresywnie zaatakowało rywala i to zemściło się bardzo szybko - już w 47. minucie Pedro Tiba wyszedł do świetnie zagranej prostopadłej piłki i wykorzystał tę sytuację strzałem przy słupku, nie dając szans Peskoviciowi. Kolejorz prowadził już 3 golami, ale dla Górali to nie był koniec problemów - w 54. minucie po groźnie wyglądającym starciu w polu karnym z boiska nie podnosił się Milan Rundić i potrzebna była zmiana. Słowaka zastąpił Aleksander Komor.
Podbeskidzie nie poddawało się i za wszelką cenę chciało strzelić choć 1 bramkę i nawiązać kontakt z drużyną gospodarzy. Lech skupił się na skutecznej gry w środku pola, skąd wyprowadzał nieliczne, ale groźne ataki. Jeden z nich już w 55. minucie przyniósł im kolejną bramkę. Lewym skrzydłem popędził Jan Sykora, jego strzał świetnie obronił Pesković, ale wobec dobitki Daniego Ramireza był już bezradny.
Górale nie poddawali się i próbowali zdobyć chociaż bramkę honorową. Podbeskidzie wyprowadzało akcje skrzydłami - ale z dośrodkowaniami radziła sobie defensywa Lecha. Piłkę wybijali obrońcy, a po strzale głową Komora świetnie interweniował Bednarek. Bramkarz Kolejorza poradził sobie też z precyzyjnym strzałem Bierońskiego.
Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała 4:0
(29' Rogne, 43' Ishak, 47' Tiba, 55' Ramirez)
Podbeskidzie: Pesković - Gutowski (75' Modelski), Bashlai (K), Rundić (54' Komor), Gach - Miakushko (62' Sitek), Kocsis (75' Bieroński) , Ubbink, Rzuchowski, Marzec (62' Sierpina) - Roginić
Lech: Bednarek - Czerwiński, Rogne (K), Crnomarković, Kravets - Sykora (59' Skóraś), Tiba, Ramirez (71' Marchwiński), Moder (81' Muhar), Kamiński (59' Puchacz) - Ishak (59' Awwad)
materiały prasowe klubu TS Podbeskidzie
Kopiowanie materiałów dozwolone pod warunkiem podania źródła: www.super-nowa.pl