2016-02-19 05:00:00 BKS Stal 4371
Rozmowa z nowym napastnikiem bialskiej Stali - Krzysztofem Chrapkiem.
18 lutego na stronie klubowej Bialskiej Stali ukazał się wywiad z napastnikiem bialskiej Stali - Krzysztofem Chrapkiem.
Jak to się stało, że trafiłeś do BKS Stal?
Krzysztof Chrapek: Trener Górak zadzwonił do mnie jeszcze przed świętami i pytał jak wygląda moja sytuacja, bo widziałby mnie w swoim zespole. Ucieszyłem się z tej propozycji, bo po pierwsze chcę jeszcze trochę pograć, a po drugie nie uśmiechało mi się szukać klubu gdzieś daleko i wyjeżdżać. Zdecydowałem się więc przyjąć ofertę BKS.
Temat twojej gry w BKS powrócił więc po kilku latach, bo już kiedyś trenowałeś z bialską Stalą i nawet wystąpiłeś w sparingu.
To prawda. Byłem wtedy w innej sytuacji po rozwiązaniu kontraktu z Lechem Poznań. Najpierw skorzystałem z oferty Pasjonata Dankowice, później pojawiła się propozycja z BKS od trenera Jana Furlepy. Trenowałem z BKS i zagrałem także w sparingu z GKS Katowice, w którym strzeliłem dwa gole. Dopiero po tym meczu rozdzwoniły się telefony i posypały propozycje. Wybrałem Podbeskidzie, bo po pierwsze znałem ten klub i miałem do niego sentyment, a po drugie występowało w ekstraklasie.
Twoja pierwsza przygoda z Podbeskidziem spowodowała, że stałeś się znany i rozpoznawalny. Ściągnął Cię do siebie Lech Poznań, z którym zdobyłeś Mistrzostwo Polski i Superpuchar. Jak wspominasz ten czas?
Przejście do Lecha bardzo mnie ucieszyło, bo nie ukrywam, że lubiłem ten klub i mu kibicowałem. Spełniło się wówczas jedno z moich marzeń. Mój pobyt w Lechu to już inna sprawa. Wiadomo, że klub inaczej patrzy na piłkarza, który gra, a inaczej na tego, który się leczy. Ja miałem tego pecha, że będąc w Lechu długo się leczyłem. Nie wszystkie kontuzje były z mojej winy, ale nie ma co już do tego wracać. Na domiar złego, kiedy ze zdrowiem było już w porządku miałem wypadek samochodowy, bo kobieta nie zatrzymała się na STOP-ie. Znów nie mogłem grać. Przez to wszystko straciłem sporo czasu. Pechem, jaki mnie spotkał można obdzielić kilku piłkarzy. Wracając do sukcesów w Lechu, to nawet kiedyś się śmialiśmy, że np. taki Piotr Reiss, ikona Kolejorza, nie zdobył nigdy mistrzostwa Polski w Lechu, a niektórzy tak jak ja grali zdecydowanie mniej i ten tytuł mają w swoim CV. Ja mam jednak satysfakcję, że swoją cegiełkę do mistrzostwa dołożyłem.
Czy zanim przyjąłeś ofertę BKS pytałeś kogoś o nasz klub?
Nie musiałem, bo dobrze go znam. Śledzę wyniki drużyn z regionu, w tym BKS. Poza tym mam świetny kontakt z Damianem Zdolskim, z którym prowadzimy szkółkę piłkarską. Damian namawiał mnie, żebym przyszedł do BKS i pomógł w walce o awans do II ligi. Z jego relacji na bieżąco wiem także wiele o meczach, jakie grał BKS i o tym, jak wygląda sytuacja w klubie.
Podpisałeś umowę z BKS Stal, byłeś na obozie przygotowawczym, trenujesz, ale w sparingach jeszcze nie grasz. Jak wygląda sytuacja z twoim zdrowiem?
Coraz lepiej, ale jeszcze nie jest idealnie. Moje przygotowania wyglądały inaczej niż pozostałych piłkarzy, ale starałem się robić to, co inni. Nie chciałem wrócić na pełne obroty za wcześnie, żeby kontuzja się nie odnowiła. Wcześniejsze badania wykazały deficyt 24%, więc rehabilitanci nie pozwolili mi jeszcze robić wszystkiego na 100%. Robiłem więc to, co mogłem. We wtorek znów zrobiłem badania i wyszły już lepiej, bo deficyt wynosi tylko 16%. Jest więc szansa, że w najbliższych sparingach już kilka minut będę mógł zagrać. Trener Górak cały czas jednak mnie uspokaja i nakazuje cierpliwość. Mam z trenerem taką umowę, że gdyby się okazało, że moje zdrowie nie pozwala mi na granie w BKS to sam rozwiążę kontrakt.
Mówiłeś, że śledzisz regionalne rozgrywki. Pewnie więc masz swoje zdanie również o formie BKS w rundzie jesiennej. Czego zabrakło, by BKS był wyżej w tabeli?
Kilku punktów, które BKS stracił z rywalami teoretycznie słabszymi. Są takie drużyny, które w jedenastu bronią i liczą albo na kontrę, albo na stały fragment gry. Drużyna silniejsza skupia się wówczas przede wszystkim na ataku i prowadzeniu gry, a przez to robi błędy w obronie, które skutkują stratą gola. To coś w rodzaju rozprężenia, które jest złe, ale którego trudno uniknąć. Co więcej, gdy drużyna sama nie strzela, to pojawia się nerwowość i o gola jest jeszcze trudniej.
Ty jako napastnik odpowiedzialny jesteś głównie za strzelanie goli. Twoje przejście do BKS powinno być także motywacją dla pozostałych napastników naszego klubu, którzy w rundzie jesiennej strzelili mało bramek.
Rzeczywiście napastnik rozliczany jest głównie ze zdobywania goli, ale napastnik często także żyje z podań innych, a więc pracuje na niego cała drużyna. Jeśli więc brakuje dokładnych podań, to wina całej ekipy. Jeśli dokładne podania są, a napastnik nie strzela to odpowiedzialność spoczywa już na nim. Gdy nie ma goli to krytyka spada często na napastnika i też w zasadzie trudno się temu dziwić.
Jak oceniasz swój nowy zespół?
Drużyna ma spory potencjał i jest bardzo ciekawie złożona. Występują w niej nie tylko doświadczeni zawodnicy, ale także młodzi, którzy dobrze rokują na przyszłość. Drużyna przed rundą wiosenną jeszcze się wzmocniła, bo myślę, że tacy zawodnicy jak Szczęsny czy Furczyk dodadzą zespołowi jakości. Do tego przecież od jakiegoś czasu grają w BKS Zdolski czy Dancik, a to także uznani piłkarze.
Jakie cele sobie stawiasz na najbliższe kilka miesięcy?
Wiadomo o co gra BKS, bo chociaż nikt nie mówi tego głośno to wszyscy marzymy o awansie. Miejmy nadzieję, że każdy z nas dołoży swoją cegiełkę i ten awans wywalczymy. Bardzo chcę pomóc drużynie w osiągnięciu tego celu. Trener Górak i klub mi zaufali i wyciągnęli rękę w trudnym dla mnie czasie, dlatego swoją dobrą grą chcę się im za to odwdzięczyć. Żeby jednak tak było muszę wrócić do pełnej sprawności. Nie jestem jeszcze taki stary i chcę jeszcze kilka lat pograć na dobrym poziomie.
Kopiowanie materiałów dozwolone pod warunkiem podania źródła: www.super-nowa.pl