2014-09-09 06:00:00 Grzegorz Pastwa 2407
Sukces bielskiego biegacza w Krynicy. Jarosław Gniewek zwycięzcą IRON Run.
Podczas Festiwalu Biegowego w Krynicy, największego święta biegowego w Polsce, świetnie spisał się bielszczanin Jarosław Gniewek reprezentant stowarzyszenia Ultra Beskid Sport. W najtrudniejszej rywalizacji imprezy biegowej w Krynicy, czyli „IRON RUN” pokonał rywali z Polski i z zagranicy.
IRON RUN to wyzwanie dla najbardziej „twardych” biegaczy. W ciągu 3 dni zawodnicy rywalizowali w 8 biegach. Łącznie przebiegli 118 km. Mało spali, biegali o rożnych porach dnia, na rożnych dystansach i przewyższeniach. Jarek Gniewek od samego początku biegł w czołówce. W kolejnych biegach zajmował miejsca od pierwszego do czwartego. Ważne jednak, że z biegu na bieg powiększał przewagę.
Zawodnik z Bielska-Białej na trasie rywalizował z bardzo dobrym zawodnikiem Eduardem Hapakiem z Ukrainy, który legitymuje się rekordem życiowym w maratonie 2h 20 minut. Jarek Gniewek jednak miał przewagę w bieganiu górskim, gdyż trenuje w górach wokół Bielska-Białej i to było jego najmocniejszą stroną.
Przed niedzielnym maratonem miał prawie 20 minut przewagi nad drugim zawodnikiem. Po maratonie była konieczna pomoc medyczna. Jarek podczas ośmiu biegów dwa razy wymagał pomocy lekarskiej, po biegu górskim na 36 km i po maratonie. Jednak to nie przeszkodziło, aby odnieść ten znaczący sukces.
Jarek na pokonanie całego IRON Runa potrzebował 8 godzin 47 minut i 26 sekund. Drugi na mecie Oskar Mika z Bydgoszczy miał do niego nieco ponad 6 minut straty. Trzeci na miecie zameldował się Hapak Eduard z Ukrainy ze stratą 13 minut.
- Mając na uwadze doświadczenie z roku poprzedniego i znając swoje słabsze i mocniejsze strony względem rywali, zmuszony byłem mocno zaatakować na biegu górskim. Początek jednak należał do moich rywali, gdzie 3 głównych pretendentów do zwycięstwa w całej klasyfikacji odskoczyło na kilkaset metrów, a ja zaś utrzymywałem tempo startującego na 100 km Marcina Świerca – najlepszego ultramaratończyka w Polsce. Właściwie teraz mam świadomość, że dotarłem do mety nie siłami mięśni nóg, ale dzięki głowie, gdyż podczas bólu i odwodnienia walczyłem do końca – powiedział pan Jarosław Gniewek.
Kopiowanie materiałów dozwolone pod warunkiem podania źródła: www.super-nowa.pl